Sosnówka mur berliński

Niewiele osób wie, że największa, oczywiście poza Berlinem, kolekcja fragmentów Muru Berlińskiego na świecie znajduje się w Polsce, a dokładniej w Sosnówce, koło Wrocławia. Na posiadłości berlińskiego dentysty, Ludwika Waseckiego, znajduje się 30 ogromnych segmentów oryginalnego muru o łącznej długości 50 metrów.

Mur Berliński w Sosnówce na Dolnym Śląsku? Pewnie zastanawiacie się jak to możliwe że o nim nie słyszeliście. 35 km od Wrocławia, w kierunku Twardogóry, we wsi Sosnówka, na prywatnym polu stoi 30 oryginalnych betonowych segmentów Muru Berlińskiego. To największa na świecie prywatna kolekcja fragmentów Muru Berlińskiego, niegdyś symbolu zimnej wojny i podziału Europy. Kolekcję fragmentów muru stworzył pracujący w Berlinie stomatolog Ludwik Wasecki w 1991 roku. Rok później ustawił je na prywatnej łące w Sosnówce w instalacji „Parabola”.

W latach po 13 sierpnia 1961 r. kierownictwo NRD przekształciło granicę między Berlinem Wschodnim i Zachodnim w ściśle strzeżoną, nie do zdobycia strukturę. Mury i zapory graniczne osiągały wysokość 3,60 m, a pas graniczny między nimi, nazywany „pasem śmierci”, miał od pięciu do kilkuset metrów szerokości. Obecnie większość dawnego pasa granicznego jest zabudowana, w niektórych jego częściach rozplanowane są skwery, wytyczono trawniki, wzniesiono pomniki.

Z murem i przekraczaniem granicy między Wschodem i Zachodem, łączy się historia polskiego dentysty, który wybrał emigrację na zachodzie, najpierw w Szwecji, a potem Berlinie Zachodnim. 

Ludwik Wasecki, dentysta, kolekcjoner, artysta, performer, hodowca koni, w 1973 roku uciekł z Polski do Szwecji. Przez prawie 4 lata nie mógł przyjeżdżać do Polski, dlatego spotykał się z rodzicami w Berlinie. Podzielony Berlin stał się miejscem spotkania podzielonej rodziny. W 1979 roku Wasecki przeniósł się do Berlina, aby częściej widywać się z rodzicami. Niezależnie od tego, czy chciał iść na zachód, czy na wschód, ściana, czy granica, zawsze znajdowała się pomiędzy.

Na pomysł opowiedzenia historii swojej i muru przez sztukę Wasecki wpadł w noc, w którą mur rozbijano. 10 listopada 1989 roku Wasecki, podobnie jak tysiące innych berlińczyków, stanął przed betonowym murem granicznym, wiertarką kruszył mur i jak wielu innych, zabrał ze sobą jego niewielki odłamek na pamiątkę wydarzenia, które niedługo później zmieniło losy tej części świata i przyczyniło się do zjednoczenia Niemiec. 

Kiedy nadeszła wolność i runął mur, dentysta chciał w artystyczny sposób zamanifestować swoje uczucia. Od lat przyjaźnił się z wieloma artystami. Teraz chciał stworzyć własne instalacje, które pokażą życie za murem i jego osobiste doświadczenia po obu stronach muru. Pierwszą instalacja powstała 10 miesięcy po upadku muru, w 1990 roku. Był to trabant przebijający się przez mur berliński. Na początku mur wykonany z betonu i styropianu. Prawdziwy był trudny do zdobycia i zaporowo drogi. 

Rainer Hildebrandt, dyrektor muzeum Checkpoint Charlie w Berlinie i Hagen Koch – kartograf i były oficerowi Stasi, który w 1961 r. wytyczał linię muru, pomogli Waseckiemu zdobyć sześć prawdziwych segmentów w zamian za darowiznę na rzecz muzeum. W końcu w listopadzie 1990 roku przywiózł je do Sosnówki. 

Rząd NRD wystawił fragmenty muru na aukcji w Monako. Część zainteresowanych wpłaciło zaliczki, ale nie odebrało segmentów. Wtedy wróciły one do Berlina. Tak za symboliczną opłatę Ludwik Wasecki zdobył kolejne segmenty, a potem kupił ich jeszcze więcej.

Kolekcja rozrastała się i powstawały nowe instalacje, m.in. „Gingivitis”, czyli nawracające zapalenie dziąseł – ciągły stan zapalny, taki jak ten między Niemcami Wschodnimi a Zachodnimi. Inną instalacją był „Wilczy apetyt” – przebijający się na zachodnią stronę muru monstrualny widelec. 

Żałujemy, że nie udało nam się w całości zobaczyć chyba najbardziej rozpoznawalnej, bardzo symbolicznej instalacji „Złota przyszłość”, w której trabant przebija się z szarego wschodu na kolorowy zachód. Złoty trabant rozłupuje grubą betonową ścianę. Gruz spada na maskę, ale samochód daje radę, przednia część już wystaje z drugiej strony i tak zastyga, w pokrytym kolorowym graffiti berlińskim murze. Trabanta ze „Złotej przyszłości” nie ma obecnie na polu w Sosnówce. Stoi wewnątrz, dla bezpieczeństwa samochodu. 

Ludwik Wasecki chciał z muru zrobić sztukę i zrobił. Obecnie posiada 43 kawałki muru. Kolekcja jest unikatowa, jako jedyna w Polsce i świecie pozostaje w rękach prywatnej osoby i ilustruje osobiste losy z historią w tle. 

Mur Berliński w Sosnówce – zwiedzanie

Mur Berliński w Sosnówce stoi na łące na tle lasu, gdzie każdy bezpłatnie może go obejrzeć. W samej wsi nie ma żadnych drogowskazów, które prowadziłyby do tego miejsca, ale w końcu od czego jest mapa Google. Warto pamiętać, że jest to jest własność prywatna, dlatego bardzo prosimy, szanujcie to miejsce! 

Jeśli masz jakieś pytania, lub chcesz uzupełnić post swoją wiedzą, pisz śmiało w komentarzach.

Spodobał Ci się artykuł – polub, udostępnij, zostaw komentarz. Będzie mi bardzo miło!

Jeśli znacie jeszcze jakieś inne, nieoczywiste miejsca, o których niewiele osób słyszało, a które powinniśmy odwiedzić – koniecznie dajcie o nich znać w komentarzach. Z wielką chęcią odwiedzimy je następnym razem.

4 Comments
Monika 10 października 2021
| |

Wielki szacunku dla Pana Ludwika….z Berlina….jak będę w Sosnówce napweno odwiedzę..to miejsce….pozdrawiam Monika z Berlina 🥰🥰💞💞💞

Martyna Soul 26 marca 2021
| |

A to ciekawe miejsce! Dzięki za inspirację.

Martynosia 26 marca 2021
| |

O kurczę, niezłe! Nie wiedziałam o tym miejscu i nie przypuszczałam, że tyle fragmentów mu po pierwsze się zachowało, a po drugie że znajdują się one w Polsce! Niezwykle ciekawe, z chęcią wybiorę się tam przy jakiejś okazji.

Iza 25 marca 2021
| |

Bardzo ciekawy wpis. Zachęciłeś mnie do odwiedzenia tego miejsca, gdy tylko będzie okazja. Pozdrawiam.